Państwo zaatakowane bronią nuklearną
Wyspy Marshalla to malutka, wyspiarska republika na Oceanie Spokojnym. To również ofiara amerykańskich prób atomowych, przeprowadzanych w latach 1948-1962.
Zacznijmy od podstawowych informacji. Wyspy Marshalla zajmują łączną powierzchnię lądową 181 km2.
Powierzchnia morska państwa jest odpowiednio większa i wynosi w
przybliżeniu milion kilometrów kwadratowych. Kraj posiada granice
morskie z Mikronezją i Kiribati (niepodległe państwa) oraz z terytoriami
USA na Pacyfiku. Żyje tu około 70 tys. ludzi (całkiem niezła gęstość
zaludnienia).
Wyspy Marshalla są niepodległe od 1986
roku. Wcześniej były pod zarządem Stanów Zjednoczonych, toteż Stany
Zjednoczone robiły sobie z nimi, co chciały. Na przykład atakowały
bombami atomowymi. Gdyby chciały to zrobić teraz, to równałoby się to
wypowiedzeniu wojny, w której proporcja sił byłaby mniej więcej taka jak
w przypadku słonia i muchy. Ale w latach 1948-1962 USA nie musiały
bawić się z konwenanse, tylko detonowały bombę za bombą (łącznie
przeprowadzono 67 prób). Po co niszczyć własne terytorium, skoro można
demolować małe, piękne, wysepki na oceanie? Jakim prawem? Prawem
silniejszego, rzecz jasna.
Zachowano oczywiście pozory i ewakuowano
wcześniej ludność na sąsiednie wyspy, do których i tak dotarło
promieniowanie. Wysiedlanych tubylców nikt o zdanie nie pytał, ani przed
ewakuacją, ani przed zbyt wczesnym przywiezieniem ich z powrotem, po
zakończeniu prób. Tak więc, jeśli wydaje się Wam, ze patent na takie
postępowanie mieli jedynie Sowieci czy w ogóle komuniści, to faktycznie –
wydaje się Wam.
Na początku lat 80., gdy została
nagłośniona sprawa licznych przypadków choroby popromiennej na Wyspach
Marshalla, wówczas rząd USA zdecydował się na ponowną, częściową
ewakuację. Rychło w czas. Dziś można śmiało powiedzieć, że terytorium
niepodległej obecnie republiki zostało bezwzględnie wykorzystane jako
poligon atomowy, bez należytego zabezpieczenia zdrowia i życia
mieszkańców.
Wyspy Marshalla usiłują wynegocjować w
związku z tym rekompensatę finansową od USA. Ale USA to biedny kraj i
musi się liczyć z każdym centem, toteż negocjacje w tej kwestii wciąż
trwają. W międzyczasie co niektórzy umrą, inni zapomną, coś tam się
przedawni i budżet amerykański będzie uratowany…


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz